Dzisiaj z jedną z moich bardziej zaawansowanych grup chciałam przeprowadzić debatę. Oczywiście musiałam zrezygnować z moich ulubionych tematów o równości kobiet i mężczyzn tudzież o kwestiach asymilacji różnych grup etnicznych. Starałam się wybrać coś prostego i bezpiecznego, ale moi uczniowie znowu mnie zaskoczyli. Temat o zdrowym odżywianiu i pytanie, czy wobec epidemii otyłości wśród dzieci i młodzieży państwo powinno zdelegalizować fast foody. Przyznaję, pytanie trochę z dupy, ale wydawało mi się, że nie mogą się tym zbytnio podekscytować. Okazało się jednak, że naprawdę się ożywili i zaangażowali. Co więcej, wszyscy prawie twierdzili, że państwo powinno zakazywać wszystkiego co jest niezdrowe i szkodliwe i że zasadniczo rząd i władze powinny życie obywateli organizować od początku do końca, bo przecież po to są. Wolność jednostki, prawo wyboru się nie liczy. Odniosłam wrażenie, że ludzie tutaj sami po prostu nie chcą myśleć, wolą, żeby ktoś za nich decydował, nie chcą brać za swój los odpowiedzialności. Lata dominacji sowieckiej jednak zrobiły swoje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz