sobota, 12 listopada 2011

Dzień pięćdziesiąty trzeci

Mamy nową współlokatorkę i teraz to już oficjalne, w naszym mieszkaniu przeważają Niemcy. Jednak jakoś mnie to wcale nie przeraża, co więcej, nawet się cieszę, bo chyba mimo wszystko są łatwiejsi w kontaktach niż Kirgizi i bardziej podobni do Polaków. Tak zatem sobie tutaj żyjemy, osiągnąwszy chyba małą stabilizację, bo i pralka jest, i lodówka i w ogóle wszystko. Kolejny raz wyspa bogactwa, tym razem w morzu nie tylko biedy ale i potencjalnej rewolucji. Niech żyje burżuazja i zgniły zachód!

1 komentarz: