poniedziałek, 12 grudnia 2011

Dzień dziewięćdziesiąty trzeci


Szalone i dziwne imprezy mają czasem swój ciąg dalszy i dosyć dziwne konsekwencje. Wczoraj na przykład we trójkę obiecaliśmy sobie, że zrobimy sobie nowe fryzury, to znaczy każdy ogoli sobie część czaszki. Sarze starczyło determinacji i odwagi, żeby zrobić to po pijaku maszynką w domu. Ja i Aaron postanowiliśmy oddać się w bardziej profesjonalne ręce i tak oto trafiliśmy na bazar (bo na bazarze można znaleźć wszystko), gdzie obsłużył nas lekko gejowaty fryzjer o imieniu Aibek. Trochę był w szoku, że jak to tak? Maszynką tak? Kreatywnie tak? Mimo wątpliwości sprawił się generalnie nieźle. Po tym wszystkim mam dwa jakże odkrywcze wnioski. Po pierwsze posiadanie włosów, które szybko rosną to prawdziwe błogosławieństwo. Po drugie nie należy na imprezach obiecywać za dużo, zwłaszcza, kiedy człowiek takie rzeczy traktuje potem jak wyzwanie (co? ja tego nie zrobię? ja?).  Kirgistan jednak uczy życia.

Z dobrych wieści to dzisiaj na targu zakupiliśmy na spółkę po okazyjnej cenie komuz. Co prawda na gitarze grać nie umiem, ale chyba to nie może być takie bardzo trudne. Tylko trzy struny, chyba da się to jakoś opanować. Nie ma progów, co wcale takie złe nie jest, bo trochę przypomina grę na skrzypcach. Chociaż odległości między dźwiękami są jakby większe. A jak sami nie ogarniemy to się zapiszemy na kurs od stycznia, ha!

Ze złych wieści odwiedziła nas dzisiaj nasza landlady. Kobieta młoda (przed trzydziestką) ale już ma dzieci i gospodarstwo domowe na głowie, więc trochę sfrustrowana. Ja na szczęście nie byłam świadkiem tego dramatycznego spotkania (wiadomo, targ), ale z relacji Niemek wynika, że było ciężko. Pani jak zwykle przyniosła nam mnóstwo nowych mebli i gratów, żebyśmy nie żyli dłużej jak nomadzi. Tym razem dostaliśmy szafkę na buty (przydatna) i dywan do przedpokoju (totalnie nieprzydatny). Dywan leży zaraz przy wejściu, ale pod absolutnie żadnym pozorem nie można na niego wejść w butach. Przeskakiwać trzeba, do szafki z butami. Poza tym mamy nowy dzwonek, bo w drzwiach się zrobiła dziura od pukania.  

1 komentarz: