Ależ mi było dzisiaj ciężko wstać.
Starzeję się czy jak? Mam nadzieję że nie, bo jeszcze chcę trochę imprezowo
pożyć. Chociaż dzisiaj trochę żałowałam z rana tego wszystkiego, zwłaszcza że
dzieciaki dały mi nieźle w kość. Uwielbiam te moje dwunastolatki, ale czasem po
prostu nie ogarniam jak zaczynają się wykłócać o jakieś głupoty w stylu „dlaczego
zabrałeś mi ołówek jesteś złym chłopcem nie lubię cię śmierdzą ci włosy odejdź
stąd”. Potem starsze dzieciaki jeszcze te maluchy podpuszczają i robi się
dramat, chociaż czasami jest śmiesznie, mogę nauczyć się wielu nowych zwrotów
po rusku, takie wrzuty z podstawówki.
W pracy teraz w ogóle jest dziwnie
trochę. Jeden z moich managerów chyba strzelił focha o to, że chcę mieć te dwa
tygodnie wolnego i przestał ze mną gadać. Niby głupio, niby atmosfera się
popsuła trochę, ale w sumie to się cieszę, bo wolę to niż jakieś durne uwagi o
tym, że powinniśmy zacząć się spotykać albo że powinnam sobie wreszcie znaleźć
jakiegoś kirgiskiego chłopa. Żena.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz