piątek, 2 grudnia 2011

Dzień osiemdziesiąty


Dzisiaj miało być mądrze, poważnie i dramatycznie. Miało być o tym, jak to moi uczniowie nie chcą się uczyć, jak nastawieni są wiecznie na „nie” i jak nie rozumieją idei zajęć zwanych szumnie „talking clubem”. Miały być nawiązania do historii, tradycji i kultury kirgiskiej. Miało być szukanie powiązań między patriarchalnym modelem rodziny a podejściem do nauki. Poważna analiza miała być. Ale nie będzie, bo końcówka mojego dnia zdominowana została przez wydarzenie nazwane „toilet incindent”. Zatem będzie (dosłownie) notka o dupie maryni.
Na początku zaznaczyć muszę, jak wygląda sytuacja z toaletą u mnie w pracy. Jest jedna. Jedna jedyna. Kilku administratorów, sporo nauczycieli i pierdyliard uczniów. Jeden kibel, że tak pozwolę sobie powtórzyć. Jako że przerw między zajęciami nie mam, to w miejsce ustronne chadzam sobie podczas zajęć. Zwykle nie zajmuje mi to dużo czasu, ale dzisiaj jakoś ludzi dużo się zebrało. Czekać nie mogłam, po pierwsze z biologią nie wygrasz, a po drugie pozostawienie moich dzieciaków samych na więcej niż pięć minut mogłoby się skończyć katastrofą. Pozabijaliby się kłócąc o to, czy pewien znany koreański idol nastolatek jest gejem czy nie. Także wrócić musiałam szybko. Postanowiłam zatem skorzystać z toalety należącej do sąsiedniej firmy. Trzeba wiedzieć, że zasadniczo robić tego nie powinnam, szef ostrzegał że to zło i że kibel mamy swój, i że jak to wygląda jak nasi pracownicy do obcego chodzą. Postanowiłam jednak olać (hmm) system. Co w końcu mogło pójść nie tak? Ano mogło. Okazało się, że ni mniej ni więcej tylko się zatrzasnęłam i do własnego szefa musiałam zadzwonić z taką oto dramatyczna wiadomością, że utknęłam. Nielegalnie. W kiblu. Obcym. Pomocy. Co za dramat no. Dobrze chociaż, że moje uzależnienie od komórki nie umiera nigdy, inaczej spędziłabym tam pewnie noc. 

2 komentarze:

  1. wstęp zacny, wzniosły, hipsterski.

    a dalej.... AHHAHAHAHAHAHHA AHAHHAHAHA HAhAHAHAHAH

    nie zasnę teraz BUAHAHHAHAHAHAH :D

    (ps. a w Expiracie to co było?:D)

    OdpowiedzUsuń