środa, 18 stycznia 2012

Dzień sto osiemnasty


Różnica czasu to poważna kwestia. Zdecydowanie utrudnia kontakty z Polską. Ja kończę poranne zajęcia o 11,  a wy jeszcze śpicie. Wieczorem nagle wszyscy na fejsie, a ja nie mogę gadać, bo u mnie już 2 w nocy. Te cztery (latem, wersja optymistyczna) czy pięć (zimą, wersja pesymistyczna) godzin różnicy czasem prowadzi do dziwnych sytuacji. Na co dzień zdarza mi się o tym zapominać, stąd też dzisiaj rano (czyli u mnie 10, w Polsce 5) prawie zadzwoniłam do Mamy z jakże dramatycznym pytaniem „jak się gotuje kapustę z grochem?”. Na szczęście się opamiętałam i powstrzymałam na kilka godzin, ale czasem się ta sztuka nie udaje. Jedna z moich współlokatorem raz też potrzebowała kulinarnej porady i przed pójściem do pracy (tutaj 7 rano, w Europie 2) wysłała do swojej mamy smsa z pytaniem o przepis na sałatkę. Nie wiem, mnie zawsze telefon (sms, cokolwiek) w środku nocy, zwłaszcza od dziecka przebywającego w jakimś dziwnym kraju, kojarzy mi się z jakimś dramatem, tragedią no. A tu proszę, jak się robi sałatkę z ziemniaków J
Co do kulinarnych eksperymentów, to jestem z siebie dumna – bardzo ładnie spaliłam kapustę. Wrzucam zdjęcie, żeby wszyscy kirgiscy czytelnicy używający gógla wiedzieli, że na żonę się nie nadaję i nie rozważali porywania mnie. 

2 komentarze:

  1. jacie, nawet na Aleea Terasei tak nie było... pomijając dwa garnuszki na wodę :p hahah

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniało mi się jak Kader w akademiku spalił biały garnuszek Liwii.:D Wyglądał podobnie.:D

      Usuń