Dzisiaj w ramach projektu, o
którym jeszcze mówić głośno nie mogę, odbyliśmy bardzo ciekawe spotkanie z
artystą, malarzem na dodatek. Kiedy mi tak o kolorach, fakturach i farbach
opowiadał, to zapragnęłam być trochę mniejszym ignorantem. Chciałabym się
trochę znać, nie wiem. Szukam zatem w necie jakiegoś poradnika w stylu
„historia sztuki dla żółtodziobów”. Zanim jednak coś takiego przeczytam,
pozostaje mi bazować na moim jakże niewyrobionym guście ignoranta, który
jednoznacznie mówi mi, że obrazy tego pana podobają mi się. Bardzo. Zwłaszcza,
że wytłumaczył mi znaczenie niektórych z nich i okazało się, że kryją się za
nimi naprawdę fajne, całkiem poważne historie. Miło poznać kogoś, kto jest
aktywnie, pozytywnie zaangażowany w życie społeczne Kirgistanu i jeszcze
potrafi na ten temat nie tylko opowiadać ale i malować. Poza tym pan artysta
malarz przewiózł nam swoim starym, czerwonym golfem pachnącym farbą i
wypełnionym walającą się wszędzie jarzębiną, liśćmi i trawą. Zabrał nas do
swojej pracowni. Pierwszy raz byłam w pracowni i muszę przyznać, że zrobiła na
mnie ogromne wrażenie. Mieści się ona w jakimś starym, dużym budynku, który
wygląda, jakby zaraz miał się rozpaść, chociaż podobno właśnie przechodzi
generalny remont. Wszędzie wiszą kable (prawie jak w Rumunii), ze ścian odpada
tynk, melina jak się patrzy. Potem jednak wszystko się zmieniło, bo pan artysta
malarz otworzył drzwi do swojego królestwa, które naprawdę wyglądało jak część
innego świata. Duży pokój, mnóstwo światła, duże okna z widokiem na jakieś
podłe zakamarki Biszkeku. Jest to właściwie pracownia używana przez cały
kolektyw, czyli ośmiu malarzy, co czyni to miejsce jeszcze bardziej
niesamowitym. Na wszystkich ścianach, od góry do dołu wiszą obrazy namalowane
przez tę właśnie ósemkę. Bardzo różnie ci artyści tworzą, trochę mnie ta
mnogość stylów i tematyk na początku przytłoczyła, ale potem poczułam się
naprawdę głęboko zafascynowana i miałam ochotę tam siedzieć przez kilka godzin
i chłonąć, chłonąć, chłonąć. Nigdy się o takie zapędy nie podejrzewałam a tu
proszę, co Kirgistan robi z ludźmi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz