Niedzielny
poranek. Pogoda wciąż lekko depresyjna, gorąco, pochmurno i nieustannie
wygląda, jakby zbierało się na deszcz. Marzyłam więc tylko o tym, aby
absolutnie nigdzie nie wychodzić i oddać się błogiemu lenistwu oraz refleksjom
na temat natury wszechświata. Na szczęście jednak te plany godne starego
człowieka pokrzyżował mój współlokator, który namówił mnie na spontaniczny
wypad w góry. Naprawdę dobrze mi to zrobiło!
Na początek
jednak dopadł nas odwieczny problem: jak wyjechać z Biszkeku? Zabawne, ponad
90% powierzchni Kirgistanu stanowią góry, są dosłownie wszędzie, ale żeby się w
nie dostać nie dysponując samochodem to nie lada wyzwanie. Zaopatrzeni jednak w
mapę, dobre chęci oraz kilka rad od lokalnych ziomków udaliśmy się na
poszukiwanie marszrutki. Zabrało nam to sporo czasu, ale skończyło się naprawdę
dobrze – znaleźliśmy „wesoły autobus” pełen Kirgizów jadących na piknik (albo
bardziej na popijawę). Oczywiście wzruszeni naszym wciąż jeszcze lekko
nieporadnym rosyjskim uznali nas od razu za przyjaciół i zawieźli na miejsce za
darmo.
Po przyjeździe
upatrzyliśmy sobie jedną górę już z daleka wyglądającą na fascynującą i
postanowiliśmy ją zdobyć. Podkreślić trzeba, że góry w Kirgistanie są trochę
bardziej dzikie niż w Polsce, raczej nie ma szlaków, zatem i przyrodę można
bardziej odczuć i wyzwania większe. Pierwszą przeszkodą, która stanęła na
naszej drodze na szczyt była górska rzeczka, taki ot, potoczek, niezbyt może
głęboki aczkolwiek trochę rwący.
Przeszkoda pierwsza - rzeka |
Patrzyliśmy i
myśleliśmy długo, jednak jedyną opcją wydawało się po prostu przejście na
dziko. Szczerze, bałam się trochę, ale Aaron zastosował niezawodną metodę i
zaczął się ze mnie śmiać. Od razu załączyło mi się tradycyjne polskie „ja nie przejdę, kurwa? Ja?”.
I oczywiście przeszłam, całkiem spokojnie i prawie bez stresu. Aż się sama
sobie dziwie, kilka lat temu byłam przecież strasznym tchórzem, którego
przejście przez płot za akademikiem przyprawiało o spazmy. A teraz proszę, ha!
Oczywiście, jak można się domyślić, wyczyn był zupełnie niepotrzebny, pięć
bowiem minut później można było przejść mostem, chociaż patrząc na jego
konstrukcję miałam jednak pewne wątpliwości co do tego, która opcja była
bezpieczniejsza.
Most - wersja kirgiska |
Po przejściu
przez potoczek okazało się, że na naszą górę oczywiście nie ma za bardzo
szlaku. Jednak, jak mówi Aaron, nigdy nie możesz mówić, że nie ma drogi,
czasami jest, ale po prostu zła. Lekko niesprzyjające okoliczności nas zatem
nie powstrzymały przed przygodą i zaopatrzeni w kije przedzieraliśmy się przez
krzaczory niczym przez dżunglę. Niestety znowu mam ręce pozdzierane strasznie i
znowu moja studentka wygłosiła mi pogadankę o tym, że to nie wstyd szukać
pomocy jeśli ktoś cię molestuje.
Trzeba się przedzierać przez dżunglę... |
... ale humory dopisują :D |
Po drodze, w
momentach kiedy krzaki były jakby rzadsze, podziwiać mogliśmy naprawdę zjawiskowe
widoki – wysoko w górach śnieg, resztki lodu gdzieniegdzie, wodospady, rwące
potoki, dzikie konie, trafił nam się nawet suseł! Przede wszystkim jednak –
żadnych ludzi, można się było zupełnie odizolować.
Lans na "lodowcu" |
Kiedy wreszcie
po długich bojach dotarliśmy do podnóża naszej góry okazało się, że to też
będzie wyzwanie, na szczyt bowiem można się było dostać tylko dosyć intensywnie
wspinając po kamieniach. Po drodze kilka razy sobie w myślach wyrzucałam, że na
studiach zamiast chodzić na durny step trzeba było się zapisać na ściankę do
pana Włodka i trochę się nauczyć podstaw, pewnie byłoby mi łatwiej. Mimo
wszystko daliśmy radę. Po całym dniu chodzenia w deszczu umierałam co prawda ze
zmęczenia, ale bardzo się cieszę, że jeszcze trochę siły i życia w sobie mam!
Tak, jestem na tym zdjęciu |
Na koniec
oczywiście poszczęściło nam się raz jeszcze i zupełnie przypadkiem (a raczej
pewnie magicznym zrządzeniem losu) spotkaliśmy po drodze wesołych podróżników,
którzy podzielili się z nami herbatą i zaproponowali podwózkę do Biszkeku swoją
imprezową marszrutką!
Marszrutka party crew! |
(Wszystkie zdjęcia dzięki uprzejmości najlepszego ze współlokatorów)
Lans na lodowcu miażdży:P Ale pięknie! Korzystaj z natury:)
OdpowiedzUsuńprekrasno! jak wysoka ta góra, pączku w maśle? ;)
UsuńЗачем ехать в Киргизию, если Вам там не нравится? Не понимаю таких людей.
Usuń