Natrafiłam ostatnio w odmętach
internetu na lekko stronnicze dzieło pod jakże uroczym tytułem How to Date a Balkan Man. Pełne to stereotypów i uproszczeń, ale niektóre rzeczy wydają mi
się całkiem zabawne i dające się odnieść do sytuacji w Kirgistanie, np. to o mięsie (Don't emasculate him with vegetables, piękne!) .
Przytoczyłam ten fragment Maciejowi, który całkiem serio stwierdził, że to jest
prawda, oczywistość i że w ogóle nie wypada mi się śmiać, bo to poważna sprawa
jest. Dostałam zatem zakaz robienia sobie żartów z mięsa oraz zostałam lojalnie
uprzedzona o konsekwencjach ewentualnych prób namówienia go na dietę opartą na
warzywach.
Śmieszne to w sumie, niemniej
jednak reakcja Macieja skłoniła mnie do pewnych przemyśleń, których owocem jest
poniższy blogowy pseudo poradnik, który oczywiście jest stronniczy i w żadnym
razie nie pretenduje do miana analizy naukowej, jako że oparty jest na skąpych źródłach,
a głównym obiektem badań jest pół-Kazach ze skrzywieniem uzbeckim. Enjoy.
„Jak żyć z Kirgizami i nie zwariować: trzy
złote zasady”.
- Nie próbuj nawet patrzeć na rachunek
Nie,
żeby młodzi, wykształceni Kirgizi byli przeciwni równouprawnieniu. Nikt nie
każe ci siedzieć w domu, zakrywać twarzy ani spędzać dni na sprzątaniu i
czekaniu na męża z obiadem złożonym tylko i wyłącznie z mięsa. Pewne rzeczy
jednak się nie zmieniają, więc jeśli chcesz uniknąć konfliktu, lepiej zostaw
swoje pieniądze w domu. Nieważne, czy chodzi o płacenie za marsztutkę, zakupy,
czy kolację. Jeśli chce się mimo wszystko partycypować w kosztach, należy
Kirgiza podejść i po prostu postawić go przed faktem dokonanym, najlepiej
robiąc zakupy i przynosząc mu coś do jedzenia (dużo mięsa).
- Zapomnij
o planowaniu (krótkoterminowym)
Kirgizi
wydają się być po prostu niezdolni do jakiegoś bardziej konkretnego zaplanowania
swojego życia towarzyskiego czy na przykład dokładnego podania godziny
spotkania. Zawsze wszystko „się zobaczy” albo „się ustali”, wszystko jest
„mniej więcej”, co sprawia, że człowiek nigdy nie wie co, gdzie, kiedy i jak.
Nie należy tego absolutnie brać do siebie ani się po europejsku frustrować,
tylko zająć się sobą, a Kirgiz tak czy inaczej wcześniej czy później się
pojawi.
Z
drugiej strony, z opowieści znajomych wiem, że będąc w poważnym związku z
Kirgizem można liczyć na w miarę szybką deklarację co do przyszłości tejże relacji.
Coś w stylu „nie jestem w stanie zaplanować randki w przyszłym tygodniu, ale
chętnie zajmę się organizacją ślubu”. Coś dla wielbicielek paradoksów oraz tych
marzących o białej sukniJ
- Nie
pojawiaj się w kuchni, kiedy on gotuje plow (Kirgizi z Osza)
Plow
to nie danie, plow to styl życia. Na południu Kirigstanu jest to tradycyjne
potrawa, którą mogą gotować tylko i wyłącznie mężczyźni, a samo jej
przygotowanie powszechnie traktowane jest jak rytuał. Jeśli zatem chłopak
zaprasza cię na plow, to po pierwsze wiedz, że coś się dzieje, a po drugie nie
próbuj się wtrącać ani oferować swojej pomocy. Pozwól się zabrać na targ i z
uwagą wysłuchuj, jak uczy cię wybierać najlepszy ryż oraz specjalny gatunek
żółtej marchewki. Po powrocie na targ może cię czekać najwyżej ultraważne
zadanie oddzielania ryżu od kamieni (o technice zostaniesz odpowiednio
pouczona).
Mimo różnic i innego podejścia do życia myślę, że obcokrajowcy tutaj wiele się uczą od lokalsów i na odwrót. Ja na przykład przestałam się spinać i zaczęłam być bardziej spontaniczna. Maciej natomiast wkręcił się w robienie planów (za dwa tygodnie we wtorek o 21 pójdziemy do baru, ok?) oraz nauczył się ode mnie jakże życiowej i zarazem polskiej umiejętności otwierania wina śrubokrętem :]
mmmm... obiad złożony tylko i wyłącznie z mięsa
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis Kasiu Kasiu :).
OdpowiedzUsuń