poniedziałek, 23 lipca 2012

Uzbekistan


Szesnaście dni. Pięć tysięcy kilometrów. Pięćdziesiąt cztery godziny w pociągach. Przejażdżki tirami. Przepełnione taksówki mknące przez pustkowia w rytm uzbeckiego popu.  Noclegi na pustyniach, dworcach i u dobrych ludzi. Hektolitry wypitej herbaty i tony zjedzonych arbuzów. Pachnące przyprawami bazary. Czterdziestostopniowe upały. Chłodne noce spędzane na rozmowach z miejscowymi. Przytłaczający ogromnymi konstrukcjami Taszkent. Pełne magicznie pięknych meczetów i medres Buchara i Chiva. Wielbiona przez romantyków, mistyków i banitów Samarkanda. Buddyjskie świątynie zagubione przy afgańskiej granicy. Uzbekistan  - doprawdy zaskakujące miejsce.
Stay tuned. Relacja wkrótce!

1 komentarz:

  1. Już zacieram ręce w oczekiwaniu na relację! Uzbekistan marzy mi się od jakichś 2 lat...

    OdpowiedzUsuń